Kobieta w ciąży jest jak świątynia. Dbamy o nią, ustępujemy miejsca w kolejce, podstawiamy warzywne soki i zabraniamy pić kawy. A jak jest dzień po porodzie?
Mój pierwszy spacer po 3 dniach od porodu był jak kubeł zimnej wody. Pocięta, zszyta, obolała czekałam w kolejce w szpitalnej aptece, żeby kupić pampersy. Bynajmniej nie dla dziecka, bo w te wiedziałam, że mam się zabezpieczyć.
Za mną stały 3 ciężarne kobiety. Oczywiście wszystkie trzy zostały obsłużone przede mną. Brzucha u mnie już za bardzo nie widać, dziecka w foteliku nie ma, a krzyczeć że jestem świeżo po 9 godzinnym porodzie nie będę. Bo czym jest dla świata kobieta w połogu? Nie widać jej cierpienia, nie mówi się o nim, a dopiero od kilku lat WYPADA powiedzieć to słowo na głos…. A nawet nie bo o połogu powiedziała mi dopiero moja przyjaciółka Dora, a ja i tak byłam pewna, że mocno wyolbrzymia. Ja napewno dam radę- pomyślałam. I drugi raz usłyszałam o połogu w szkole rodzenia, ale wtedy bardziej skupiałam się na tym gdzie najszybciej kupić całą wyprawkę, mieć to z głowy i zająć się organizacją kolejnego eventu. I jak urodzić syna rzecz jasna.
Aż wkońcu ten połóg nadszedł.
A z nim burza hormonów, niewyspanie, szok i emocjonalny roller coster. Słyszałam tylko, że to przejdzie, że tak musi być, żeby to zaakceptować. Ale trzeźwe myślenie nie było wtedy moją mocną stroną. Mój mózg stracił możliwość myślenia na kolejne kilka miesięcy. A właściwie to trwa to do dziś…
Zastanawia mnie tylko ten powszechny spisek par z dziećmi. Dlaczego mówili tylko o tych dobrych stronach? Że nie ma nic lepszego niż dzieci, że zaglądasz w głąb siebie, że do tej pory ich życie było puste? To chyba trochę tak jak skaczesz jako gówniarz z za wysokiego murku. Skaczesz pierwszy, lądujesz, bolą cię kolana, dalej się trzęsiesz ze strachu, masz obdarte kolano i dziurę w spodniach, ale powiedz do przyjaciela „ chodź, skacz, wcale nie jest tak wysoko!”.
No to skoczyłam, mam obdarte kolana, ale stoję i idę dalej w las. Nie wiem gdzie dotrę i co spotkam na swojej drodze. Jeżeli jesteś ciekaw to zapraszam was ze mną 🙂
Na zdjęciu my po wyjściu ze szpitala. W tle moja mama po naszej wspólnej nieprzespanej nocy.
Święta prawda , burza hormonów , łzy napływające do oczu, jeden wielki wzrusz jak tylko spojrzałam na dzidzię , reklamę tv czy kamień , obiecana pomoc męża czy mamy nie nadeszła …. no cóż …