Pewnego wieczoru podziwiając zachodzące nad Monako słońce wybudził mnie dźwięk dostarczonej wiadomości o treści:
– hej Iza, mam dla ciebie pewną propozycję – co powiesz na dwudniowy tropikalny relaks w Suntago?
Coś mi się obiło o uszy o jakiś basenach, ale nie do końca wiem, o czym rozmawiamy. Szczerze, nigdy by mi do głowy nie przyszło, mieszkając większość roku w ciepłych krajach, aby wybrać się do parku wodnego w Polsce. Na codzień mam basen pod gołym niebem i tropikalne palmy za oknem. Ale sytuacja jest wyjątkowa, temperatura nie rozpieszcza, a moje dziecko wciąż prosi mnie o przejażdżkę wodnymi zjeżdżalniami.
W dodatku codziennie rano w drodze do naszego francuskiego przedszkola mijamy bilboard reklamujący lokalny aquapark, a ja muszę powtarzać „ kotek, jeszcze za wcześnie, musimy poczekać aż przyjdzie lato, teraz te baseny są nieczynne”. Nie zastanawiając się długo odpisałam:
– Mega, Sasza będzie wniebowzięty! Podaj szczegóły proszę. –
– Iza, widzimy się w Suntago, w strefie Relax 16+ i uwaga ważne info, nie ma opcji , żeby znalazło się tam dziecko.
Na szybko więc organizuje dla Saszy opiekę, żeby mógł zostać strefie dla dzieci, a mi szykuje się prawdziwy relax – czas tyko dla mnie.
Nie ma dla mnie nic lepszego niż łączyć przyjemne z pożytecznym. Wyglada na to, że tym razem się to uda. Wybieram się zatem na Press Day w Suntago z koleżankami z branży i zabieram ze sobą chłopaków z firmy, tatę, który kocha to miejsce i w przeciwieństwie do mnie dobrze je zna, oraz Saszkę, który od miesiąca wierci mi dziurę w brzuchu o wodne ślizgawki. Można lepiej?
Szybkie pakowanie i chwilę później jestem w samolocie do Polski. Tam czekają mnie intensywne dni pracy, premiera filmu, spotkania z moimi agencjami, negocjacje z podwykonawcami i w środku tej całej burzy wizyta w Suntago. Po nieprzespanej nocy jadę na poranne nagrywki z Moliera 2, a o godzinie 11:00 jesteśmy już całą bandą w drodze do Wręczy. Jazda zajęła nam 30 minut, czyli dwie rozmowy telefoniczne z pracownikami, więc przed południem byliśmy na miejscu. Zalokowałam się w Suntago Village, czyli bazie noclegowej Suntago. Sasza od razu popędził na plac zabaw, a ja miałam wtedy czas, żeby nacieszyć się prostym skandynawskim wnętrzem i w ramach współpracy porobić kilka fajnych fotek, które dziś wrzuciłam na mój instagramowy profil.
Z bazy noclegowej do parku wodnego można dojechać uroczym elektrycznym busikiem, wiec chwilę później byliśmy już na miejscu. Pierwsze wrażenie- temperatura. Ja, osoba, której nigdy nie jest za ciepło wreszcie trafiłam w Polsce do miejsca, wktórym napewno nie zmarznę. Już od samego wejścia czujesz tropikalne klimaty i masz ochotę wskoczyć w kostium kąpielowy i zanurzyć się w wodzie z kieliszkiem białego wina w ręku. Pierwszą część dnia spędziłam w strefie Relax dostęonej od 16go roku życia. Cisza i spokój, a do tego rytuały w saunachi kąpiele… w ogromnym basenie z wodą termalną oraz w basenach witalnych: solankowym czy siarkowym, w jacuzzi no i przy wreszcie drink w barze wodnym. Po lunchu udałam się na masaże. Jeden z nich odbył się na łóżku z podgrzewaną solą himalajską, drugi na łóżku wodnym. Odpłynęłam. Po intensywnych tygodniach, które mam za sobą, przyznam, że bardzo ciężko mnie było stamtąd wyciągnąć. Serio ktoś zrobił miejsce pod Warszawą, który będąc rajem dla dzieciaków daje również wytchnienie wiecznie umęczonym rodzicom? I ja jestem tu pierwszy raz?
O właśnie! Sasza! 😅 W drugiej połowie dnia pora zmienić się z tatą rolami, więc odbieram Saczkę od taty i Kornela ze strefy ze zjeżdżalniami, gdzie panuje już zupełnie inny klimat. Ze strefy relaksu pod palmami przenosimy się do krainy z dziecięcych marzeń. Ponad 32 zjeżdżalnie, jest kolorowo, głośno, mokro i szybko. Tropikalny, termalny, a może gigantyczny basen z falą? Łącznie aż 18 basenów, tutaj żaden miłośnik wodnej zabawy nie będzie się nudzić. Przysięgam wam, że Saszy nie dało się wyciągnąć ze strefy Jamango. Siłą go zaciągnęłam na obiad i do domu. Zresztą jego oczy ze zdjęcia poniżej mówią wszystko 😉 Najlepsze jest to, że pisząc ten wpis zajrzałam na stronę Suntago, aby sprawdzić jaka temperatura panuje w kompleksie i zdałam sobie sprawę, że wielu rzeczy jeszcze nie odkryłam. Nie starczyło mi czasu, żeby wszystko przejść. Nie wiem jak to się stało, ale wiem, że na bank będziemy wracać. I jeżeli macie taką możliwość, żeby jechać w dwie osoby dorosłe to pamiętajcie, żeby kogoś ze sobą zabrać. Tym sposobem możecie na godzinkę lub dwie urwać się do strefy dla dorosłych na totalny relaks. P.S. Dobra opcja dla niemobilnych rodziców- z Żyrardowa i Warszawy kursują specjalne autobusy Suntago.


